top of page

Saga rodziny HoDbodów

Skrót do albumu:

W historii Grybowa odnajdujemy rodziny, które, choć przybyły z odległych stron, związały się z nim na dobre i złe, a dziś nie wyobrażamy sobie Grybowa bez nich. Przykładem jest aptekarski ród Hodbodów, właścicieli apteki przy grybowskim rynku. Dzięki uprzejmości p. Barbary Hodbod-Mordarskiej i Ewy Mordarskiej-Byrki mam zaszczyt prezentować na stronie Społeczneg0 Archiwum Grybowa niepublikowane w większości dotąd zbiory rodzinne, głównie pamiątki po Józefie Hodbodzie. Stanowią one bezcenne źródło wiedzy o ówczesnym Grybowie i życiu miejscowej inteligencji na przełomie XIX i XX wieku oraz w dwudziestoleciu międzywojennym. Z fotografii wyłania się obraz farmaceuty, burmistrza i Honorowego Obywatela Grybowa jako człowieka światowego formatu, o horyzontach daleko wykraczających poza małe galicyjskie miasteczko.


Poniżej cytuję obszerny fragment opracowania p. dra Macieja Bilka z periodyku "Farmacja Krakowska" z roku 2006, który powstał we współpracy z p. Barbarą Hodbod-Mordarską oraz Ewą Mordarską-Byrką. Znalazło się ono również w Bibliotece "Rocznika Sądeckiego" w 2010 r. Na pewno warto, by szersze grono odbiorców dotarło do tego ogromnie wartościowego dzieła.

"[...] W roku 1903 dzierżawę grybowskiej apteki objął magister farmacji Józef Hodbod. Urodził się 19 lutego 1870 roku w Bochni. Studia farmaceutyczne ukończył w roku 1891 i początkowo pracował w aptekach krakowskich. W roku 1904 wydzierżawił aptekę w Grybowie, a pięć lat później – 1 lipca 1909 r. – zakupił ją na własność kontraktem kupna. Dzięki zaangażowaniu magistra Hodboda apteka w Grybowie bardzo szybko zaczęła się wspaniale rozwijać. W roku 1916 przeniósł aptekę z budynku, gdzie obecnie znajduje się bank, do lokalu w zakupionym od Jana Muchowicza domu przy grybowskim rynku. Wyposażenie apteki sprowadził z Austrii. Pani Barbara Hodbod-Mordarska (dla której Józef Hodbod był bratem jej dziadka) wspomina, że szczególnie piękne było niebieskie i brązowe szkło apteczne, o artystycznych kształtach. Uległo ono zniszczeniu w roku 1945, kiedy to Niemcy wysadzili w czasie odwrotu pobliski wiadukt kolejowy. Magister farmacji Józef Hodbod był całkowicie oddany pracy w aptece, stale doskonalił swe umiejętności. Na recepturze prowadził produkcję kilkunastu preparatów według własnego pomysłu. Największą sławę zyskały tzw. hodbodiny, czyli proszki od bólu głowy o ciekawym składzie. Przy aptece (w podwórzu kamienicy Hodboda) istniał ogródek ziołowy – niewielki, lecz bardzo bogaty w rozmaite gatunki roślin leczniczych. Natomiast w podziemiach kamienicy znajdowały się (i po dziś dzień się znajdują) potężne magazyny na substancje chemiczne, butelki, firmowe pudełka, sprzęt recepturowy. Dzięki zgromadzeniu tak dużych zapasów możliwe było obywanie się bez dostaw przez długie miesiące.
Godny najwyższej uwagi jest udział magistra Hodboda w życiu społecznym Grybowa. Jeszcze przed I wojną światową został w Radzie Miasta asesorem. W listopadzie 1914 roku, po ucieczce dotychczasowych władz przed zbliżającymi się wojska mi rosyjskimi, Hodbod został burmistrzem. 20 marca 1915, już po odbiciu Grybowa zrąk rosyjskich, magistra Hodboda mianowano komisarzem rządowym. Wojenne zasługi aptekarza doceniono 16 listopada 1933, kiedy to magistrowi Hodbodowi nadano (jako jednemu z nielicznych) tytuł honorowego obywatela miasta. Wniosek o przyznanie honorowego obywatelstwa uzasadniał ksiądz Jan Solak postawą aptekarza w czasie sprawowania funkcji komisarza rządowego. Przez cały okres międzywojenny zasiadał we władzach miasta jako ławnik i radny. Wchodził także w skład obwodowej komisji wyborczej nr 27 w Grybowie.

Magister Józef Hodbod zorganizował zakrojony na szeroką skalę zbiór ziół, które następnie były przesyłane do hurtowni, a mieszkańcy zarabiali dzięki temu niemałe pieniądze. Miał też swoją wielką pasję – motoryzację. Był aktywnym członkiem Krakowskiego Klubu Automobilowego. Posiadał jeden z pierwszych w okolicy samochodów, którym urządzał dla znajomych dalekie eskapady po znajdujących się w tragicznym stanie ówczesnych drogach. Magister Hodbod miał także zamiłowanie do innych sportów. Na jednym ze zdjęć, znajdujących się w rodzinnej kolekcji pani Barbary Hodbod-Mordarskiej, widzimy go grającego w... tenisa! Próbował również gry na fortepianie, zachowanym do dziś w domu państwa Mordarskich. Ze wspomnień pani Barbary Hodbod-Mordarskiej, która brata swego dziadka nazywa niezmiennie dziadkiem, wyłania się postać człowieka otwartego na świat i ludzi, cieszącego się w Grybowie ogromnym i zasłużonym autorytetem. Był w okresie dwudziestolecia międzywojennego jednym z kilku obywateli, których głos był niemalże głosem wyroczni. Często proszono go o porady lub patronowanie wszelakim charytatywnym przedsięwzięciom.
Wielką zasługą magistra Józefa Hodboda było wykształcenie kilku młodych farmaceutów. Znaleźli się wśród nich: magister Stanisław Stachowicz (praktykę odbywał w okresie od 14 lutego 1909 r. do 14 lutego 1912 r.), magister Kokoszka, magister Stanisława z Błaszczaków Tyszkiewiczowa, magister Róża Oliner (obydwie panie były długoletnimi pracowniczkami apteki Hodboda) oraz jego bratankowie: Józef junior i Walenty Hodbodowie. Walenty Hodbod, urodzony 13 lutego 1900 roku, pracował w Grybowie od 10 grudnia 1917 r. do 10 grudnia 1920 r. Studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył w roku 1927. Natomiast Józef Hodbod junior odbywał praktykę w wujowskiej aptece w okresie od 1 sierpnia 1911 r. do 15 października 1915 r. Od 30 września 1915 r. był w grybowskiej aptece aspirantem. 1 sierpnia 1936 roku Józef junior objął aptekę w dzierżawę. Tuż przed wojną Józef junior stał się formalnym właścicielem apteki (majątek został scedowany). Magister Józef Hodbod, dobiegający już 70. roku życia, zmęczony swą nad wyraz dużą aktywnością społeczną i zawodową, postanowił powoli usunąć się w cień.

Walenty Hodbod, ojciec wielokrotnie cytowanej w niniejszym opracowaniu pani Barbary Hodbod-Mordarskiej, pracował przez dłuższy czas w aptece Gardulskiego w Mielcu. Okres II wojny światowej spędzał jednak już w Grybowie. Wraz z żoną bardzo silnie zaangażował się w pomoc materialną dla obywateli grybowskich i przybyłych w te strony przesiedleńców z ziem polskich przyłączonych do III Rzeszy.
Pani Barbara Hodbod-Mordarska tak pisze o wojennych losach swego ojca: Udziela także pomocy w postaci leków i opatrunków oddziałom partyzanckim działają-cym w tutejszym terenie, nie bacząc na to, że naraża się sam i swoją rodzinę na represje ze strony okupanta, łącznie z aresztowaniem i skierowaniem do obozu zagłady. 

Pani Hodbod-Mordarska wspomina te czasy jako okres ciągłego lęku przed aresztowaniem i ciągłego borykania się z zaopatrzeniem w leki.
W okresie okupacji hitlerowskiej miało miejsce w grybowskiej aptece następują-ce wydarzenie: W roku 1941, z nieznanych przyczyn, gestapo wyprowadziło w czasie pracy z apteki magister Stanisławę Tyszkiewicz. Zesłana została do Oświęcimia, lecz pobyt w obozie przeżyła. Natomiast magister Róża Oliner wyjechała po wybuchu wojny na wschód do Związku Radzieckiego, gdzie według informacji pani Barbary Hodbod-Mordarskiej zginęła.
Do najtragiczniejszych momentów w dziejach Grybowa należy 17 stycznia 1945 roku. Wówczas to, wycofujący się przed wojskami radzieckimi, Niemcy wysadzili w powietrze potężny wiadukt kolejowy. Doprowadziło to do zniszczenia wnętrz wielu domów w mieście. Bardzo ucierpiała też kamienica Hodbodów z apteką. Inne domy zostały zniszczone w czasie walk wojsk radzieckich i hitlerowskich. Rodzina Hodbodów natychmiast po wyzwoleniu przystąpiła do odgruzowania wnętrz apteki. Usunięto potrzaskane na kawałki piękne sztandy oraz meble. Dzięki temu aptekę uruchomiono bardzo szybko, tak aby – jak wspomina pani Barbara Hodbod-Mordarska – służyć zmęczonym przeżyciami wojennymi obywatelom miasta i okolicy.
W aptece, obok Józefa i Walentego Hodbodów, pracował także magister Karol Paschek.
Jak pisze pani Barbara Hodbod-Mordarska: Praca po wyzwoleniu również nie należała do lekkich. Ciągle jeszcze brak zaopatrzenia w leki daje się bardzo odczuć, poza tym brak rąk do pracy, gdyż okupant nie oszczędzał przecież farmaceutów, których wielu ginęło w egzekucjach i obozach zagłady. 11 lutego 1947 roku, korzystając jeszcze ze swobody zawierania transakcji, Walenty Hodbod został właścicielem apteki. W styczniu roku 1951, podobnie jak tysiące innych aptek w całej Polsce, apteka w Grybowie zostaje – ku oburzeniu właścicieli – upaństwowiona. Jej pierwszym kierownikiem został magister Walenty Hodbod. Rok 1951 okazał się jednak tragiczny dla rodziny Hodbodów w trójnasób: zmarli bowiem sędziwy Józef Hodbod i nieuleczalnie chory Walenty.
Na koniec dodać należy, że w roku 1956 kierowniczką apteki została pani Barbara Hodbod-Mordarska. Wychowana od dziecka w atmosferze aptekarskiej, we wspaniały sposób kontynuowała tradycje zawodowe i społeczne rodziny. Pełniła m.in. funkcję radnej grybowskiej Miejskiej Rady Narodowej i pracowała w Komitecie Pomocy Społecznej. W 120. rocznicę zapalenia lampy naftowej przez farmaceutę Ignacego Łukasiewicza zorganizowano w aptece wystawę starych i bardzo cennych lamp naftowych, będących w posiadaniu grybowian. Obecnie apteka w Grybowie ponownie wróciła w ręce potomków Walentego Hodboda: jego córki Barbary Hodbod-Mordarskiej i wnuczki – Ewy Mordarskiej Byrki."
(dr farm. Maciej Bilek, "Farmacja Krakowska" nr 2/2006)

Zdjęcia ze zbiorów Barbary Hodbod-Mordarskiej
Zbiory Józefa Hodboda
bottom of page