top of page
Kamil Kmak

Podchełmie i oddział "Kmicica"


Położenie naszego pierwszego muralu, dzieła Arkadiusz Andrejkow, z Franciszkiem Paszkiem "Kmicicem", w projekcie "Cichy Memoriał - Grybowska Saga", zupełnie nie jest przypadkowe - i nie chodzi tylko o estetyczne wkomponowanie ściany budynku w tło ściany lasu porastającego górę Chełm. Podchełmie, gdzie Grybów graniczy z Kąclową i Gródkiem - plebania przy kaplicy i okoliczne gospodarstwa - było miejscem narodzin oddziału partyzanckiego "Kmicica". Tam już wcześniej, przed 1943 r., kilka rodzin, a właściwie całe sąsiedztwo, udzielało schronienia i zapewniało przetrwanie "spalonym", tj. wykrytym przez niemieckiego okupanta członkom polskiego podziemia. W grudniu 1944 r. miało miejsce tragiczne zdarzenie, z którego Paszek ledwo uszedł z życiem, tak opisuje je bp Józef Gucwa, partyzant "Szumny": "Krwawa Wigilia. W 1944 r. zamierzaliśmy urządzić wspólną partyzancką wigilię. Wybraliśmy na ten cel pustą willę na skraju lasu, w pobliżu Sudołu i Chełmu. [...] W przeddzień wigilii przybył oddział "Kmicica", który zakwaterowano w pobliskich domach. Sam "Kmicic" zatrzymał się na plebanii ks. Dziedziaka. Zamieszkał tam także Jan Poczobut-Odlanicki ps. "Kniaź" podchorąży marynarki, który pochodził z Wileńszczyzny, ze znanego historycznego rodu. W trójkę rozmawiali do później nocy. "Kniaź" opowiadał, że w jego rodzinie uważano, iż jeśli ktoś śnił o kwiatach, wróżyło mu to rychłą śmierć. Następnego dnia wspomniał, że właśnie tej nocy śniły mu się piękne kwiaty. Rano ksiądz poszedł odprawiać roratnią Mszę św. Idąca do kaplicy krewna Dziedziaków zauważyła po drodze chmarę żołnierzy okupanta, którzy zbliżali się szybko od strony Grybowa. Z okrzykiem: "Niemcy!" wpadła na plebanię. Obaj oficerowie "wskoczyli w buty", chwycili broń i wypadli w pole. [...] Wokół rozszalała się strzelanina. "Kmicic" biegł w stronę Chełmu, kryjąc się za budynkiem plebanii. Mijając kaplicę usłyszałem wrzaski: "Halt!" i strzały. Ostrzeliwując się pobiegł w stronę zabudowań Franciszka Kmaka i cały dotarł do swoich. Natomiast Poczobut pobiegł w stronę Sudołu i natrafił na ogień tyraliery. Biegł, padał i ostrzeliwał się. W końcu został zraniony. Leżąc w śniegu, strzelał nadal, lecz wkrótce amunicja skończyła mu się. Prawdopodobnie ostatnim nabojem odebrał sobie życie, by nie wpaść w ręce Niemców. Ksiądz Dziedziak słysząc strzały szybko zakończył Mszę św., udzielił wiernym rozgrzeszenia w niebezpieczeństwie śmierci i wezwał do zachowania spokoju. Niemcy wyprowadzili ludzi, zrobili dokładną rewizję w kaplicy i na plebanii [...] Na żądanie Niemców zawieziono ciało "Kniazia" do Grybowa. Użyto do tego celu furmanki i koni wykradzionych wcześniej przez "Kmicica" z jego własnego browaru, co go zupełnie zdekonspirowało wobec okolicznych mieszkańców. Na śledztwie w Grybowie ksiądz (władający biegle niemieckim) tłumaczył, że nic nie wie, i że nikogo nie widział, gdyż odprawiał nabożeństwo i był z ludźmi w kościele. Taka była główna linia obrony, którą uprawdopodobnił fakt, iż wcześniejsze rewizje nie przyniosły efektu. Po uciążliwym śledztwie Niemcy zwolnili księdza i polecili też zwolnić z kaplicy na Podchełmiu przetrzymywanych tam ludzi. [...] Po wyjściu z plebanii grybowskej ks. Dziedziak zauważył na ulicy oficera, który go niedawno przesłuchiwał. Ten najpierw go dostrzegł i krzyknął, by się zatrzymał. Ksiądz, udając, iż nie słyszy, przyspieszył kroku. Wówczas oficer dobiegł do niego i kolbą pistoletu zaczął bić go po głowie, raniąc dotkliwie. W ten sposób wyładował swoją wściekłość i wziął odwet za to, że musiał księdza puścić wolno. [...] Zdecydowaliśmy, że wigilia partyzancka na Podchełmiu nie odbędzie się. "Kmicic" zwolnił ludzi do domów i na kwatery. [...] Opanował nas smutek. Ile jeszcze czeka nas ofiar? Wspaniała ludność Podchełmia, Kąclowej, Gródka, Ropy i całej okolicy, udzielająca z narażeniem życia kwater partyzantom, dzieląca się żywnością i dzieląca z nami niebezpieczeństwa, też była udręczona." ("Z leśnych koszar do kapłaństwa", J. Gucwa "Szumny" bp, Tarnów 1992). Jadąc 3. września na Podchełmie, gdzie czekał pan Marek Lichoń, zabrałem ze sobą powyżej cytowaną książkę i jeszcze jedną, dotyczącą oddziału "Żbik", dowodzonego przez Paszka od 1944 r. Po rozłożeniu z panem Markiem rusztowań wyciągnąłem książki i wyszukałem fragmenty, w których wymieniane są rodziny pomagające partyzantom na Podchełmiu. Wtedy pan Marek powiedział, że wspomniany Franciszek Kmak, obok którego zabudowań chronił się przed ostrzałem, a gdzie wcześniej kwaterował "Kmicic", był dziadkiem pana Marka ze strony mamy; mieszkał nieco tylko poniżej zabudowań Lichoniów. Miejsce na mural wybrane było jako wyróżniające się z okolicy, widoczne spod kaplicy i plebanii, a życie dodało jeszcze związek z ucieczką "Kmicica" od śmierci owej krwawej wigilii i Franciszkiem Kmakiem - "ojcem partyzantów". Nie wszystkim się udało, jak pisze dalej bp Gucwa, "Szumny": "W okresie działalności partyzanckich oddziałów "Świerka", "Kmicica", "Orlika" III batalionu "Gorlice" I PSP AK zginęło 32 żołnierzy, pochodzących w większości z powiatów gorlickiego i nowosądeckiego, między innymi "Oświęcim", "Konar", "Szary", ale i "Kniaź" z dalekiego Wilna, "Aliant" z Anglii. Ich męska i żołnierska śmierć przyczyniła się do wolności Tej co "nie zginęła"." Franciszek Paszek zmarł 27.02.1977 r. w Dornbirn w Austrii, ostatniej posługi udzielił mu kolega gimnazjalny z Grybowa, ks. Zbigniew Bernacki, rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Był odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Dzięki córce Włodzimierza Olszewskiego, grybowianina i łącznika oddziału Paszka, pani Krystynie Wójtowicz, mamy kontakt z córką "Kmicica", panią Francoise Paszek. Przyjęła nasze zaproszenie, by w przyszłym roku spotkać się razem pod muralem. Pani Francoise jest mamą światowej sławy tenisistki Tamiry Paszek, dwukrotnej ćwierćfinalistki Wimbledonu. Muralem z "Kmicicem" na Podchełmiu symbolicznie oddajemy cześć zarówno wszystkim walczącym o wolną ojczyznę w czasie II wojny światowej polskim żołnierzom, jak i wspierającej ich lokalnej ludności Podchełmia, Grybowa i okolic.

Mamy jeszcze niespodzianki, to oczywiście nie koniec publikacji o rodzinie Paszków. Opis oraz fot. Kamil Kmak

Comments


Ostatnie posty
Archiwum
bottom of page