top of page
Kamil Kmak

Tygiel trzech żywiołów - przedwojenne grybowskie jarmarki /Three elements in pre-war fairs of Grybow


[ENG below ]

Poniedziałkowy jarmark - The Monday fairs


"Podobno Grybów był sennym, mało dynamicznym miasteczkiem. Może to i prawda, lecz na jeden dzień w tygodniu zmieniał się całkowicie! Był to poniedziałek, dzień targowy czyli jarmark. Do Grybowa na jarmark zjeżdżała się cała okolica! Od wczesnych godzin rannych słychać było nieustanny turkot wozów konnych na drogach prowadzących do Grybowa. Jechali na jarmark z Korzennej, Lipnicy, Ciężkowic, Bobowej, Polnej, Stróż, Gródka, Ropy, Śnietnicy, Florynki, Boguszy, Ptaszkowej, Mszalnicy, Cieniawy, Mogilna i Krużlowej. Wieźli ludziska co kto miał do sprzedania. A to kopy jajek, sterty serów, pachnące masło, wszelkiego rodzaju drób. Wieziono cielęta i prosięta, pędzono krowy i konie. Jeszcze wcześniej zjeżdżali na jarmark Żydzi z Bobowej, Gorlic, Krynicy i Nowego Sącza. Oni też wieźli różnoraki towar na sprzedaż. Po prawej stronie Rynku ustawiali gęsto, jeden obok drugiego kolorowe stragany, na których układali atrakcyjne towary, które miały wabić i nęcić klienta. Tuż obok kościoła ustawiano kramy z wyrobami powroźniczymi – były tu sznury, liny, powrozy. Dalej kram rymarzy z uprzężą końską i jej detalami. Wyżej handlowano garbowana skórą, miękką i twardą nadająca się na podeszwy i zelówki, a także kramy z obuwiem, tak roboczym, jak i wyjściowym.

W dalszej kolejności stały stragany z tekstyliami, pasmanterią, gotowymi ubraniami, nakryciami głowy. Były też kramy ze świeżutkimi wypiekami, jak placki z serem czy marmoladą, maślane bułki, obwarzanki, rogaliki, wszystko ponętne dla oka i wzbudzające apetyt. Cała żydowska brać krzykiem reklamowała swoje towary, wabiąc klientów. Zachwalając, wdzięczyli się, kłaniali, oby tylko interes szedł i był zysk, bo to świadczyło o handlowej żyłce kupca i jego operatywności. Po zakończonym jarmarku obliczano utarg, ładowano na furmanki pozostały towar, by nazajutrz pojawić się na jarmarku w innej miejscowości. W handlowaniu nie mogła przeszkodzić nawet ostra i śnieżna zima. Brali ze sobą stary garnek wypełniony węglem drzewnym, który rozżarzony grzał skostniałe ręce.”


Prosimy o wsparcie naszego projektu artystyczno-edukacyjnego, w którym łączymy trzy żywioły, ożywiające niegdyś miasteczko Grybów i nadajemy im nowe życie w postaci murali:


[ENG ]

"Grybów was said to be a sleepy town, with little dynamism. Well, that could be true, but there was a day each week, when it changed dramatically! It was Monday, the day of the fair. The whole county came to Grybów for the fair. Since the early morning hours you could hear the constant noise of horse carts on the roads to Grybów. There were travellers from Korzenna, Lipnica, Ciężkowice, Bobowa, Polna, Stróże, Gródek, Ropa, Śnietnica, Florynka, Bogusza, Ptaszkowa, Mszalnica, Cieniawa, Mogilno and Krużlowa. Everyone brought whatever was possible to sell: piles of eggs, stacks of cheese, fragrant butter, all sorts of poultry. There were calves and pigs, and cows, and horses. Even earlier there came the Jews from Bobowa, Gorlice, Krynica and Nowy Sącz. They used to bring a wide range of goods for trade. On the right side of the square they used to set colourful stalls, side by side, where they laid appealing commodities, which were meant to attract the buyers. In the closest proximity to the church there were cords and ropes, and strings. Then a stall with saddler’s crafts, harnesses for horses and all the details to attach. Then, tanned leather – soft and hard, for soles and treads, and shoemakers’ stalls, with dress shoes and shoes for work.

Next, there were stalls with textiles, haberdashery, ready garments and hats. There were booths with fresh pastries, like cakes with cheese or marmalade, butter, shortbread, bagels, croissants, all of that alluring and eye-catching. The entire Jewish assembly were loudly advertising their articles, attracting the buyers. Promoting the goods, they charmed and nodded, so the business would go well, as the profit proved the merchant to be successful. As the fair came to an end, the profits were summed, the remaining goods packed onto carts, so it could be reloaded on another market square the following day. Even the most harsh weather, including cold and snowy winter time, could not impede the trade. They took a pot with glowing charcoal and used to warm their frozen hands.”


Please support our project, in which we merge the three elements, once so vivid, in the town of Grybow: Catholic and Jewish and Orthodox Lemko Poles, and give them new life on murals:



Teskt źródłowy - Source: Stanisław Oleksy "Z wędrówek po żydowskich szlakach miasta Grybów".

Translation from Polish: Kamil Kmak.


Widokówka (koloryzowana) z kolekcji Sławimira Dziadzio - dziękujemy!


The postcard from the archive of Sławomir Dziadzio (colourized) - many thanks!

Kommentare


Ostatnie posty