top of page
  • Kamil Kmak

"Rozkwitały pąki białych róż..." - symboliczny powrót do Grybowa Jana i Janiny Dębowskich


Nasz czwarty mural w projekcie "Cichy Memoriał - Grybowska Saga" z Arkadiusz Andrejkow w kolejności powstawania znajduje się przy ul. Armii Krajowej w Grybowie i przedstawia dra Jana Dębowskiego i jego żonę, doktorową Janinę Dębowską. Pozwolę sobie zacytować in extenso artykuł, który znalazłem poprzez wyszukiwarkę w jednym z portali (Wirtualna Polska) kilka lat temu, poszukując informacji o zagadkowej rodzinie pewnej uczennicy grybowskiego Gimnazjum Koedukacyjnego, której zakurzone świadectwo z piękną fotografią znalazłem w archiwum LO... To odnalezienie świadectwa ze zdjęciem przepięknej dziewczyny i właśnie ten artykuł stały się zaczynem muralu. W Grybowie o poniższych faktach i związkach z miasteczkiem nie wiedział nikt poza kilkoma 90-letnimi paniami, dawnymi koleżankami Krystyny Dębowskiej-Ostaszewskiej...

"Hi­sto­ria Ja­ni­ny Dę­bow­skiej świet­nie nada­wa­ła­by się na film, gdy­by nie fakt, że już ta­ki na­krę­co­no. To 'Ka­tyń' An­drze­ja Wajdy. Jego bohaterami, jak mówi reżyser, nie są zamordowani ofi­ce­ro­wie, lecz kobie­ty, któ­re cze­ka­ją na ich powrót każ­de­go dnia, o każ­dej go­dzi­nie, prze­ży­wa­jąc nie­ludzką nie­pew­ność. Jed­ną z wie­lu ty­się­cy tych ko­biet była Jani­na Dę­bow­ska, żo­na Ja­na Dę­bow­skie­go, pra­bab­cia ak­tor­ki Mai Osta­szew­skiej.

U Waj­dy Ma­ja za­gra­ła ­rot­mi­strzo­wą An­nę, któ­ra cze­ka na powrót mę­ża. Nie wie, że został za­­mor­do­wa­ny w Ka­ty­niu. Aktor­ka przy­zna­je, że by­ła to jed­na z waż­niej­szych ról w jej ży­ciu. Nie­kie­dy czu­ła się jak jej wła­sna pra­bab­ka.

- Pra­bab­cia Ja­ni­na zo­sta­ła z do­ra­sta­ją­cą cór­ką, póź­niej­szą ma­mą mojego ta­ty. W sierp­niu sa­ma uro­dzi­łam syn­ka, Fran­ka. Pra­bab­cia ni­gdy nie po­go­dzi­ła się ze śmier­cią mę­ża. Ta­ta wiele mi o niej opo­wia­dał, o jej si­le i nie­za­leż­no­ści. Tę niezależność mam wła­śnie po niej. Histo­rię pra­bab­ci poznałam, gdy by­łam dziew­czyn­ką - mó­wi Ma­ja Ostaszew­ska. - Te­mat Ka­ty­nia był w na­szym do­mu czę­sto poruszany.

W 1940 ro­ku do ro­dzin kil­ku­na­stu ty­się­cy ofi­ce­rów zagarniętych przez Ar­mię Czer­wo­ną prze­sta­ły przy­cho­dzić listy. Dwa la­ta póź­niej w Katyniu od­ko­pa­no pierw­sze zwło­ki.

Ja­cek Osta­szew­ski, zna­ny pol­ski mu­zyk, współ­za­ło­ży­ciel grupy Osjan, au­tor mu­zy­ki do spek­ta­kli m.in. Kry­stia­na Lu­py i wy­kła­dow­ca PWST w Kra­ko­wie, wnuk Ja­na Dę­bow­skie­go, uro­dził się w ro­ku 1944 w Kra­ko­wie. Wy­cho­wy­wa­ła go bab­cia Ja­ni­na. Ja­cek pa­mię­ta stan za­wie­sze­nia, ja­ki pano­wał w domu - wszyst­ko jak na­gle urwa­ny film za­sty­gło w oczekiwaniu na po­wrót mę­ża, oj­ca, dziad­ka... [...]

Dziad­ka ni­gdy nie wi­dzia­łem, zna­łem go tyl­ko z opo­wia­dań babci. W każ­dym ra­zie był kimś, kto za­pew­niał byt ca­łej rodzinie i to na dość wy­so­kim po­zio­mie. Był od­zna­czo­ny orderem Or­ląt Lwow­skich, brał udział w obro­nie Lwo­wa. Babcia, po­dob­nie jak ma­ma An­drze­ja Wajdy, by­ła nauczycielką, ale sta­tus dziad­ka nie zmu­szał jej do pra­cy zawo­do­wej. Przed woj­ną, kie­dy miesz­ka­li w Gry­bo­wie, mia­ła słu­żą­cą, a ogrod­nik przy­cho­dził do ogro­du...

Bab­cia na­pę­dza­ła ży­cie kul­tu­ral­ne Gry­bo­wa, za­ło­ży­ła na­wet te­atr ama­tor­ski. Pierw­sze kro­ki te­atral­ne moja ma­ma, któ­ra po­tem zo­sta­ła ak­tor­ką, sta­wia­ła w ama­tor­skim te­atrze bab­ci. Gra­ły tam: pa­ni ap­te­ka­rzo­wa, pa­ni re­jen­to­wa, ja­cyś panowie... Nie mam po­ję­cia, co wy­sta­wia­li. Bio­rąc pod uwa­gę sta­tus kobiet w tamtych cza­sach, mia­ła we­wnętrz­ną si­łę i ro­ga­tą duszę. Pa­mię­tam rodzin­ną aneg­do­tę o tym, jak zrzu­ci­ła z mostu ban­dy­tę Mu­chę - fa­ce­ta, któ­ry ter­ro­ry­zo­wał ca­łą okolicę. Ni­ko­mu nie ustę­po­wał, no i pe­cho­wo na­ciął się na mo­ją bab­cię. Po­tem nisko się bab­ci kła­niał. Kie­dy podczas okupa­cji po­szła na ge­sta­po, pró­bu­jąc bez­sku­tecz­nie wyciągnąć bra­ta z ła­pan­ki, na po­że­gnal­ny zwrot ofi­ce­ra: "Auf Wie­der­se­hen" (do zo­ba­cze­nia), od­po­wie­dzia­ła: "Hier nie­mals!" (tu­taj, ni­gdy!). Wów­czas ofi­cer po­wie­dział: "Go­od bye", a babcia od­po­wie­dzia­ła: "Go­od bye". [...]

Pa­mię­tam bab­cię śpie­wa­ją­cą "Roz­kwi­ta­ły pą­ki bia­łych róż, wróć Jasieńku..." Mój dzia­dek był tym Ja­sień­kiem, więc ta prosta, sentymental­na pio­sen­ka sta­wa­ła się dra­ma­tycz­nie wia­ry­god­na. Mia­łem przy­wi­lej roz­cze­sy­wa­nia jej wło­sów - by­ły pięk­ne, dłu­gie, czar­ne. Często wte­dy śpie­wa­ła przez łzy. Dopy­ty­wa­łem się, co jej jest, a ona mó­wi­ła o dziad­ku, opowiada­ła, jak wy­glą­da­ło jej ży­cie w Gry­bo­wie i jak dzia­dek bo­ha­ter­sko wal­czył we Lwo­wie. [...]

- Moż­na więc po­wie­dzieć, że w pew­nym sen­sie speł­ni­łam jej ma­rze­nie - wy­zna­je Ma­ja. Rok te­mu, kie­dy ro­bi­łem mu­zy­kę do spek­ta­klu o Schul­zu w No­wym Jor­ku, dla ame­ry­kań­skie­go teatru Do­uble Edge, po­pro­szo­no mnie, że­bym wplótł ja­kąś pol­ską pio­sen­kę. Na­pi­sa­łem aran­ża­cję i na­uczy­łem Amerykanów "Roz­kwi­ta­ły pą­ki bia­łych róż". To są nie­zwy­kłe mo­men­ty, kie­dy pra­ca za­wo­do­wa i prze­ży­cia za­zę­bia­ją się ze so­bą. Ma­ja jest drob­niej­sza niż bab­cia. Wiem, że nie gra bab­ci Ja­ni­ny, tyl­ko rotmistrzo­wą An­nę, ale dla mnie mi­mo te­go jest to nie­by­wa­le oso­bi­ste i pew­nie roz­pła­czę się w ki­nie. I na­wet te­raz po la­tach, gdy słyszę "Roz­kwi­ta­ły pą­ki bia­łych róż", nie jest to dla mnie tyl­ko jakaś tam pol­ska pio­sen­ka. To jest coś, co się ko­ja­rzy z pła­czą­cą babcią. Ten Ja­sie­niek nie jest tyl­ko po­sta­cią z pio­sen­ki. Jest mo­im dziad­kiem - mó­wi Ja­cek Ostaszew­ski."

Mural powstał na dawnym domu Jana i Janiny Dębowskich. Jasieniek, choć symbolicznie, powrócił. Znowu są razem.

Opracowanie historii związku rodziny Dębowskich z Grybowem, życiorys córki Jana i Janiny, wychowanej w Grybowie, absolwentki grybowskiego Gimnazjum, Krystyny Dębowskiej-Ostaszewskiej, aktorki i przyjaciółki papieża Wojtyły z Teatru Rapsodycznego, uhonorowanej medalem Gloria Artis oraz jej rodzeństwa, dzieci i wnuków - z 2018 r. - znajdziecie na stronie Sagi Grybów: https://www.saga-grybow.com/saga-debowskich-i-ostaszewskich

Dziękuję raz jeszcze pp. Małgorzacie i Jackowi oraz Tatianie za serdeczne przyjęcie w ich domu - zapraszamy do Grybowa Dziękuję Agnieszce Traczewskiej za pomoc w powstaniu artykułu dla "Sagi" W końcu ogromnie dziękujemy właścicielowi domu p. Stanisławowi Grzesiakowi za udostępnienie ściany do powstania dzieła pana Arkadiusza Andrejkowa w naszym projekcie

Kamil Kmak

Fot. Iwona Nowak, Kamil Kmak

Projekt, w którym powstają murale i deskale Arkadiusza Andrejkowa, "Cichy Memoriał - Grybowska Saga", istnieje dzięki pracy społecznej stowarzyszenia Saga Grybów oraz finansowany jest z ofiarności publicznej. Link do zbiórki z pełnym opisem projektu: https://pomagam.pl/cichymemorialgryb/ Powstaje również relacja z akcji dzięki portalowi Grybów24, studiu Inżynierii Obrazu Lupus oraz p. Piotrowi Gaborkowi.

Ostatnie posty
Archiwum
bottom of page